Opowiadania Erotyczne o Rajstopach i Pończochach
Status:
Oczekuje na zatwierdzenie

Lekcja pokory.

5.8 / 10Średnia ocena czytelników PinklipstickAutor opowiadania 200Licznik wyświetleń RajstopyRodzaj bielizny występującej w opowiadaniu bardzo krótkieDługość opowiadania
Kategorie:DominacjaInne
- Uczyłaś się przez wakacje? - spytała Monika swojej uczennicy.
- Nie, ale byłam miesiąc w Londynie u siostry.
- Mówisz płynniej a twój akcent też się poprawił - spojrzała na zegarek - koniec na dzisiaj.
- Dziękuję pani - licealistka wręczyła pieniądze korepetytorce - do widzenia.
- Do widzenia - suma jak zwykle odliczona, szkoda że mało jest takich uczniów, pomyślała Monika.
Zbliżała się do czterdziestki, była wysoką szczupłą blondynką o figurze modelki i twarzy anioła. Na pozór niczego jej nie brakowało, mieszkali z mężem w dużym domu, jeździli nowymi samochodami a wakacje spędzali w tropikach. Do pełni szczęścia brakowało tylko dzieci, których niestety nie mogli mieć, a ostatnio w ich życie wkradła się rutyna. Tego wieczoru była już zmęczona, po ośmiu lekcjach i korepetycjach miała ochotę zdjąć rajstopy i stanik i napić się drinka. Lecz został jej jeszcze jeden uczeń, arogancki szczyl z nowobogackiej rodziny któremu tatuś na osiemnastkę kupił nowiuteńkie BMW. Jego chamskie zachowanie i bezczelność nie raz przekraczały wszelkie granice. Przyszedł jak zwykle spóźniony, spoglądał na nią wyzywająco, nienawidziła tego spojrzenia.
- Dzień dobry, ładnie pani dzisiaj wygląda - zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
- Dzień dobry - powiedziała spokojnie mimo że krew się w niej gotowała - gdzie twój zeszyt?
- Jaki zeszyt pani Moniko? Wiemy oboje dlaczego mnie pani zaprasza do siebie - uniósł jej sukienkę i spojrzał na zgrabny tyłeczek.
Tego było za wiele, wymierzyła mu policzek tak silny że upadł na podłogę. Mimo że jej adorator był niski i chudy, nie spodziewała się takiego efektu.
- Szekspir do nogi - Szekspir mimo ze nosił imię angielskiego pisarza był owczarkiem niemieckim.
W oczach powalonego na ziemię pojawiło się przerażenie. Udawał chojraka ale wszyscy wiedzieli że panicznie boi się psów. Monika od dawna chciała utrzeć nosa temu pyszałkowi i wreszcie nadarzyła się okazja. Otworzyła szufladę i wyjęła kajdanki.
- Co pani robi? Wezwę policję.
- Nie zapominaj gnoju że mój mąż jest komendantem policji w naszym mieście. Zresztą jak chcesz to dzwoń, powiem że próbowałeś mnie zgwałcić.
Siadaj - wzrokiem wskazała mu krzesło.
Usiadł blady ze strachu.
- Rączki do tyłu.
Zrezygnowany wykonał jej polecenie. Zatrzasnęła kajdanki na jego chudych nadgarstkach.
- Mój ojciec cię załatwi - próbował ją zastraszyć.
- Wobec twojego ojca jest prowadzone śledztwo - powiedziała z wyższością - co tatuś ci się nie pochwalił?
Rzeczywiście jego ojciec ostatnio jakoś dziwnie się zachowywał, stał się bardziej drażliwy i jakby mniej pewny siebie.
Szczyl przykuty do krzesła, Monika nigdy nie mogła i nie chciała zapamiętać jego imienia, zupełnie stracił rezon.
- Niech mnie pani wypuści, błagam.
- O nie, kochany, przez cztery lata uprzykrzasz mi życie. Kara musi być - rzekła ze złowrogim błyskiem w oku.
- Błagam panią, już nie będę, obiecuję, mój ojciec jest bogaty, wynagrodzi to pani, zrob... - nie mogła już słuchać jego piskliwego głosu, zdjęła rajstopy, włożyła mu do ust i zawiązała nogawkami wokół głowy.
- Szekspir pilnuj.
Owczarek położył głowę na krześle, między nogami szczyla tak że nosem dotykał jego krocza.
Monika poszła do kuchni, zrobiła sobie drinka i pociągnęła głębszy łyk. Zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech i rozpuściła włosy. Otwierając swoje piękne oczy spojrzała na odcisk szminki na szklance. Uśmiechnęła się tajemniczo i udała ze szklanką do łazienki skąd wzięła kosmetyki do makijażu po czym skierowała swe kroki do sypialni, otworzyła szafę i wyjęła z niej czarną długą perukę. Tak zaopatrzona wróciła do pokoju w którym, przykuty do krzesła i zakneblowany siedział niczego nieświadomy chłopaczek.
- Siedź cicho - rozkazała wyjmując mu knebel w postaci rajstop - zamknij oczy.
Otworzyła paletę z cieniami do powiek, Jej wybór padł szybko na ciemny, różowofioletowy z drobinkami którego nigdy nie używała. Dla niej był zbyt wyzywający. Wprawnymi ruchami rozprowadzała cień na jego powiekach.
- Otwórz oczy - pociągnęła kolejny łyk i chwyciła za tusz do rzęs.
- Co pani robi ? - nie poznał swojego głosu.
- Miałeś być cicho, nie ruszaj się - malowanie jego rzadkich rzęs nie zajęło dużo czasu.
Zrobiła mu jeszcze kreskę pod okiem i sięgnęła po bordową szminkę z brokatem której użyła tylko raz na halloween.
- Otwórz usta, nie tak szeroko - powoli, starannie pomalowała mu usta.
- Dlaczego pani to robi? - prawie się rozpłakał.
- Bo mam na to ochotę, a ty nic z tym nie zrobisz.
Jej ostatnie słowa kompletnie go dobiły, Pani Monika jak nawet w myślach zaczął ją nazywać, rzeczywiście robiła z nim co chciała doskonale się przy tym bawiąc a on był zupełnie bezbronny. Więc jak mu zakładała perukę nawet nie próbował protestować, pogodził się z sytuacją. Nie zdziwił się nawet jak robiła mu zdjęcia telefonem.
- Podnieś głowę, co taka smutna mina? proszę o uśmiech - alkohol zaczął szumieć w jej głowie dodając fantazji.
Jego twarz wyrażał strach, wiedział że Pani Monika trzyma go jak na widelcu. Przeglądając zdjęcia uśmiechała się do siebie by po chwili rzec:
- Ślicznie wyglądasz, zdobyła bym wiele lajków gdybym wstawiła te zdjęcia na ...
- Błagam panią, nie - był bliski płaczu - zrobię wszystko, tylko nie to.
- Będziesz przychodził do mnie jak zwykle co tydzień, ale nie na angielski - zakończyła tajemniczo.
- A na co? - zapytał niepewnie.
- Na lekcje dobrego wychowania - władza nad tym dupkiem naprawdę się jej spodobała - a teraz jesteś wolny - zdjęła mu kajdanki - przynajmniej do następnego czwartku.
- Mogę iść - spojrzał na nią jak pies na swoja panią.
- Nie zapłaciłeś jeszcze za lekcję - jak za każdym razem przez cztery lata musiała mu o tym przypomnieć.
Wręczył jej należność, po raz pierwszy z pokorą i skierował ku wyjściu. Już naciskał klamkę drzwi wyjściowych gdy kątem oka spojrzał w lustro, odruchowo się cofnął. Z rezygnacja zdjął perukę.
- Zmyje mi pani to? - jego ton pokorniał z każdą chwilą.
- To się nazywa makijaż - nie przestawała się nim bawić.
- Zmyje mi pani makijaż? - zbierało mu się na wymioty.
- Nie - zrobiła krótką sadystyczną przerwę aby wbić mu kolejna szpilę - sam sobie zmyjesz.
Wykręciła mu rękę i zaprowadziła do łazienki.
- Tu masz płatki kosmetyczne a tu płyn do demakijażu, tylko się pospiesz.
Ręce mu się trzęsły tak że nie był w stanie odkręcić buteleczki z płynem. Padł przed nią na kolana.
- Zmyje mi pani makijaż?
- A magiczne słowo?
- Proszę.
- Jesteś żałosny, pokażę ci jak to się robi - szybkimi, wprawnymi ruchami usunęła mu makijaż, aczkolwiek na ustach i powiekach pozostawały jeszcze drobinki. - A teraz wypierdalaj - kopnęła go mocno w dupę.
Ocena:
Średnia: 5.83 / 10 (6 głosów)