Opowiadania Erotyczne o Rajstopach i Pończochach

Sukienka i szminka cz. VI

Wymieniliśmy się z Magdą numerami telefonów zanim wróciła do Holandii. Z początku pisaliśmy do siebie kilka smsów dziennie, później rzadziej ale nie było dnia bez wiadomości. Paradoksalnie dzięki dziewczynie która pierwsza mnie malowała znowu poczułem się jak facet. Nie powiem, seks w kobiecym przebraniu podniecał mnie bardziej ale podświadomie czułem że coś ze mną nie tak, może wracały moje kompleksy których nigdy do końca się nie pozbyłem. Chciałem być bardziej męski, nie goliłem się od tygodnia lecz mój zarost wywoływał co najwyżej uśmiech politowania, niektórzy w pracy wręcz otwarcie ze mnie drwili. Po powrocie do domu zgoliłem żałosny zarost, wyjąłem z lodówki piwo i zapijałem smutki. Z czarnych myśli wyrwał mnie dźwięk telefonu, pewnie kolejny sms od Magdy, pomyślałem. Lecz tym razem wiadomość była od Dominiki.
-"Hej Piotruś, gotowy na kolejną feminizację ?"
- "Na to zawsze jestem gotowy"
- "No to dobrze, mamy dla Cb kolejną niespodziankę. Bądź u mojej mamy w sobotę o 18.00"
- "Będę na pewno".
Dominika chyba szóstym zmysłem wyczuła jaki mam nastrój, jej sms od razu poprawił mi humor. Zamknąłem oczy, zapomniałem o kompleksach i przypominałem sobie co ze mną wyprawiały. Nie mogłem się doczekać soboty i zachodziłem w głowę jaką mają dla mnie niespodziankę.
Wreszcie nadszedł wyczekiwany wieczór. Zajechałem pod znany mi dom, nacisnąłem na dzwonek i tym razem nie musiałem długo czekać na zwolnienie blokady. Pewnym krokiem kierowałem się w kierunku domu, drzwi otworzyły się zanim zdążyłem zapukać a w nich pojawiła się Dominika.
- Wchodź szybko.
Wyglądała zupełnie inaczej, miała na sobie długą do ziemi białą szatę, oczy usta i paznokcie w kolorze złotym.
- Wyglądasz jak bogini, powiedziałem zdejmując kurtkę i buty.
- Prawie masz racje.
- Prawie?
Chwyciła mnie mocno za prawą rękę i wykręciła do tyłu.
- Idź przodem, na samą górę.
Szedłem powoli po schodach, Dominika za mną nie zwalniając chwytu, czułem na karku jej oddech, nowe perfumy których dzisiaj użyła miały zniewalający zapach. Jej pewny i mocny chwyt a zwłaszcza wygląd bogini sprawiał że czułem się jak niewolnik. Moje serce przyspieszyło a ptaszek zaczął twardnieć. Gdy na piętrze chciałem skręcić tam gdzie ostatnio byłem feminizowany szarpnęła mnie za rękę i dodała:
- Na samą górę, powiedziałam.
- Przepraszam.
Weszliśmy na poddasze do małego pokoiku w którym czekała na nas Pani Lidia, ubrana i umalowana tak samo jak Dominika z tą tylko różnicą że miała na głowie złoty diadem. Jedyne umeblowanie pokoju stanowiła duża dębowa trzydrzwiowa szafa. Dominika mnie puściła stanęła obok swojej mamy i powiedziała stanowczo:
- Na kolana.
Wykonałem jej polecenie, nie zdążyłem się nawet przywitać z Panią Lidią która bez żadnego wstępu oznajmiła:
- Znajdujesz się w przedsionku Świątyni której jestem Najwyższą Kapłanką, Dominika zaś Kapłanką. W Świątyni do której będziesz miał zaszczyt wstąpić musisz przestrzegać dwóch zasad: po pierwsze musisz być bezwzględnie posłuszny, zaakcentowała słowo bezwzględnie, po drugie jeśli masz niepomalowane usta, niepytany nie możesz się odzywać, możesz tylko poprosić o umalowanie ust. Wszystko jasne?
- Tak, Najwyższa Kapłanko.
- Czy zatem na pewno chcesz przekroczyć próg Świątyni?
- Tak, Najwyższa Kapłanko, chcę.
- Kapłanko, skinęła na Dominikę która spod lewego rękawa szaty odpięła kluczyk od rzemiennej bransolety, otworzyła drzwi szafy, rozsunęła ubrania aby zrobić miejsce i przesunęła plecy szafy. Pani Lidia skrzyżowała ramiona na piersi kładąc dłonie na barkach i weszła pierwsza. Dominika ponownie wykręciła mi rękę i wprowadziła przez szafę do Świątyni. Stanąłem przed Najwyższą Kapłanką jej ramiona były tak samo majestatycznie skrzyżowane na piersi. Kapłanka zwolniła chwyt, zamknęła drzwi szafy i zasunęła jej plecy. Zanim wróciła padłem na kolana przed Najwyższą Kapłanką rozglądając się po Świątyni. Po prawej obok wejścia znajdowały się sukienki, spódnice i inne fatałaszki zawieszone na dwumetrowej rurze ze stali nierdzewnej, pod nimi stały damskie buty różnych fasonów w moim rozmiarze, nad nimi na półce peruki o różnych kolorach i długościach, dalej kabina prysznicowa. Na prawej ścianie od podłogi do sufitu stał drewniany pal z metalowym kółkiem mniej więcej na wysokości moich wyciągniętych rąk. Na środku ściany szczytowej na drewnianym podwyższeniu dominował tron z rzeźbionego dębu. Na lewo od wejścia stał hebanowy kufer zamykany na pięć skobli lecz wisiały na nim jedynie dwie kłódki, nad kufrem wisiała mała skrzynka w której, jak się później dowiedziałem znajdowały się trzy pozostałe kłódki oraz pięć kluczy, cztery na srebrnych i jeden na złotym łańcuszku. Dalej w rogu narożna kanapa i niska ława. Na przeciwko kanapy znajdowała się toaletka kosmetyczna a zamiast krzesła ujrzałem coś co przypominało fotel dentystyczny z tą tylko różnicą że podłokietniki były dłuższe tak aby można było na nich swobodnie położyć dłonie w oczekiwaniu na manicure. Oczywiście fotel był wyposażony w szerokie pasy na rzepy, w podłokietnikach, w pasie, oraz na wysokości kolan i kostek u nóg a po jego obu stronach stały dwa małe taborety. Między tronem a toaletką wisiało lustro od podłogi do sufitu. Na środku Świątyni stało duże klasyczne łoże. Podłoga wyłożona czerwoną dywanową wykładziną na ścianach czerwone tapety. W czterech rogach pod sufitem na półkach stały czarne głośniki, w Świątyni panował tajemniczy i podniecający półmrok. Całość robiła piorunujące wrażenie.
- I jak ci się podoba? spytała Najwyższa Kapłanka.
- Wow, tylko tyle potrafiłem z siebie wydobyć
- Na początek przywitaj się z nami, obie podciągnęły szaty odsłaniając stopy. Instynktownie padłem na twarz i ucałowałem stópki Kapłanek, paznokcie były, a jakże, pomalowane na złoto.
- Domyślny chłopczyk, powiedziała Najwyższa Kapłanka, wstań i się rozbierz, ubranie ładnie złóż.
Obie otworzyły skrzynkę z której wyjęły kluczyki, Najwyższa Kapłanka wzięła ten na złotym łańcuszku, otworzyły kuferek:
- Włóż tu ubranie, jak będziesz grzeczny to ci je oddamy.
Zrobiłem co mi kazały, zamknęły skoble, zatrzasnęły dwie kłódki po czym założyły łańcuszki z kluczami na szyi.
- A teraz marsz pod prysznic.
Szybko ale i starannie się umyłem używając żelu o zapachu brzoskwiniowym, oraz damskiego dezodorantu. Wyszedłem czysty i pachnący, Kapłanki kazały mi podejść do toaletki. Z szafy wbudowanej w ścianę wyjęły czarny sznurowany gorset w czerwone wzory oraz pończochy kabaretki do kompletu. Kapłanka założyła mi gorset i zaczęła sznurować podczas gdy Najwyższa Kapłanka włożyła mi silikonowe wkładki które idealnie imitowały biust. Pierwszy raz miałem cos takiego na sobie, gorset doskonale opinał moje ciało a świadomość że sam go nie zdejmę i że jestem zdany na łaskę Kapłanek potęgował podniecenie. Obok szafki w której był gorset i wkładki, znajdował się jeszcze wbudowany barek i lodówka. Kapłanka sięgnęła po butelkę whiskey, colę, trzy szklanki i lód. Przygotowała drinki.
- Siadaj na fotelu i oprzyj stopy o podnóżek.
Posłusznie wykonałem rozkaz i położyłem ręce na podłokietnikach, Kapłanki przypięły mnie pasami do fotela. Z toaletki wyjęły kilka jeśli nie kilkanaście lakierów do paznokci o różnych odcieniach fioletu. Robiły mi pedicure we dwie, rozmawiając przy tym wesoło, wymieniając kolory, jagodowy, lila, śliwkowy, purpurowy. W powietrzu unosiła się przyjemna i zniewalająca woń.
- A na jaki kolor pomalujemy mu paznokcie u rąk? spytała Kapłanka
Już chciałem odpowiedzieć że w tych samych kolorach co u nóg ale przypomniałem sobie że mam niepomalowane usta co oznaczało że nie mogę zabierać głosu.
- A może na czarno? Miałeś już czarny lakier na paznokciach?
- Jeszcze nie, Najwyższa Kapłanko.
- Kapłanko, podaj dwa czarne lakiery.
Manicure robiły tak samo jak pedicure u obu rąk jednocześnie, gdy skończyły Najwyższa Kapłanka przemyła mi twarz i nałożyła podkład, brwi, powieki i rzęsy pomalowała na czarno a usta pociągnęła czerwoną szminką. Makijaż był chyba z góry ustalony gdyż Kapłanka podawała kosmetyki bez zastanowienia a Najwyższa Kapłanka mnie nimi malowała. Moje podniecenie sięgało zenitu, ptaszek rwał się do góry jakby naprawdę chciał wzlecieć, starałem się myśleć o czymś innym aby nie dopuścić do ejakulacji. Gdy miałem malowane usta, Kapłanka poszła po perukę, wybrała czarną w stylu bob, nałożyła mi ją w ten sposób aby nie zasłaniała brwi, Najwyższa Kapłanka trochę ją poprawiła i odpięła pasy którymi byłem przywiązany do fotela. Kapłanki nałożyły mi pończochy kabaretki, przypięły do gorsetu i kazały założyć czarne czółenka na płaskim obcasie, jakby wiedziały że nie potrafię chodzić na szpilkach.
- Idź do lustra przejrzyj się, Najwyższa Kapłanka klepnęła w mnie tyłek, nie bój się na szpilkach też nauczymy cię chodzić, spojrzała mi głęboko w oczy przenikliwym i lekko ironicznym wzrokiem jakby czytała w moich myślach. Przeszły mnie dreszcze.
Nieśmiało spojrzałem w lustro, a w nim, gdyby nie nabrzmiały członek, ujrzałbym sexy laskę. Obie Kapłanki ujęły mnie pod ręce i zaprowadziły do łóżka. Położyłem się, linkami które były zawczasu przygotowane, mocno przywiązały moje ręce i nogi. Gdy mnie wiązały z głośników dobywały się słowa piosenki:
„Treat me like a prisoner,
Treat me like a fool.
Treat me like a loser,
Use me as a tool.
Face me 'til I'm hungry,
Push me in the cold.
Treat me like a criminal,
Just a shadow on the wall!"
- Najwyższa Kapłanko, czy mogę zadać pytanie? spytałem najpokorniej jak tylko umiałem.
- Oczywiście, odpowiedziała rozbawiona.
- Czy Kapłanki specjalnie wybrały tę piosenkę?
- Dlaczego pytasz? A rozumiem, rzeczywiście słowa pasują do sytuacji ale nie, nie wybierałyśmy jej, to tylko zbieg okoliczności.
- Jesteśmy w Świątyni, może to znak, pozwoliłem sobie na żart.
- Zwłaszcza że to inauguracja Świątyni, podsumowała Kapłanka.
Shadow on the wall jeszcze mi brzmiało w uszach, pewnie nie chodziło o eyeshadow ale reszta się zgadzała. Wsłuchałem się w tekst piosenki i na krótką chwilę bujałem w obłokach, na szczęście Kapłanka szybko mnie przywróciła do rzeczywistości która chociaż raz okazała się o niebo lepsza od najskrytszych marzeń. Weszła na łóżko, zrzuciła szatę i całkiem naga wprowadziła mojego członka do swojej pochwy. Niestety już po kilku wolnych ruchach dostałem wytrysku.
- Przepraszam Cię, Kapłanko, powiedziałem spalony ze wstydu i gdyby nie makeup i półmrok moja twarz okazałaby się bardziej czerwona niż szminka na moich ustach.
- Nic się nie stało, następnym razem zrobisz to lepiej, uspokoiła mnie, możemy nawet to odebrać jako komplement, prawda Najwyższa Kapłanko?
- Aż tak bardzo na ciebie działa to wszystko co z tobą robimy? A może to zasługa Świątyni?
- Uwielbiam to co Kapłanki ze mną robią a samo przebywanie w Świątyni dodatkowo mnie podnieca. Ponadto Kapłanki są piękne i seksowne.
- To bardzo dobrze, Najwyższa Kapłanka pogłaskała mnie po policzku, bo będziesz nam służył całą noc.
Kapłanki dały mi odetchnąć. Wypiły trochę whiskey z colą i poprawiły sobie nawzajem makijaż, stały naprzeciwko siebie i jedna malowała drugą, robiły to w ten sposób abym mógł je widzieć mimo że cały czasem byłem przywiązany do łóżka. Podniecał mnie ten widok, prawdopodobnie były tego świadome i chciały aby mój konar zapłonął szybciej. Najwyższa Kapłanka przyszła do mnie, zrzuciła szatę i w stroju Ewy weszła na mnie. Najpierw ujęła mojego ptaszka między kciukiem a palcem wskazującym i powoli zaczęła obciągać jednocześnie całując mnie w usta. Nie musiała długo czekać aby osiągnął odpowiednią twardość, dosiadła mnie i wzięła w obroty. Ujeżdżała mnie nie za szybko, gdy już byłem bliski wytrysku jeszcze bardziej zwolniła tempo i nie przerywając pochyliła się tuż nad moją twarzą zbliżając swe piękne usta do moich, podniosłem głowę aby ją pocałować lecz wtedy się cofnęła. Powtórzyła to trzy razy, za czwartym pozwoliła się pocałować, ugryzła mnie w dolną wargę, wyprostowała się i przyspieszyła. Narzuciła szaleńcze tempo i doprowadziła do orgazmu. Serce waliło mi jak młot, sapałem jak miech kowalski, to był odlot, przez chwilę nie wiedziałem gdzie jestem. Najwyższej Kapłance najwidoczniej też się spodobało, zeszła ze mnie, usiadła na boku łóżka i całowała mnie w pępek. Było to całkiem przyjemne uczucie mimo iż trochę łaskotało. Wstała, sprawdziła czy więzy się nie poluzowały i pociągnęła głęboki łyk ze szklanki którą jej przyniosła Kapłanka.
- Zaraz, a Piotruś?
Kapłanka przyniosła pełną szklankę, lewą ręka uniosła mi głowę a prawą podała drinka. Nie wypiłem dużo, nie musiałem. Kapłanki dostarczyły mi aż nadto wrażeń. Z głośników usłyszałem słowa piosenki:
„Whose that lipstick on the glass?"
Instynktownie spojrzałem na szklankę którą Kapłanka jeszcze trzymała przede mną. Mimo półmroku dojrzałem na niej ślad szminki. Kolejny przypadek?
- Słowa piosenki znowu wkomponowały się w sytuację, zauważyłem.
- Nie uwierzysz ale naprawdę nie wybierałyśmy piosenek, powiedziała Najwyższa Kapłanka, widocznie to przeznaczenie.
Tym razem dały mi dłużej odpocząć, Kapłanka poprawiła mi makijaż ust nie żałując szminki. Ujeżdżały mnie jeszcze kilka razy aż straciłem rachubę. Było już późno gdy mnie rozwiązały, ręce i nogi mi zdrętwiały tak że musiałem chwilę poczekać zanim wstałem. Jak już w miarę odzyskałem czucie Najwyższa Kapłanka usiadła na tronie a Kapłanka wykręciła rękę i zaprowadziła przed Jej oblicze.
- Na kolana, podziękuj że spotkał cię zaszczyt służenia Kapłankom w Świątyni, wyciągnęła prawą nogę tak że stopą dotknęła moich ust.
Całowałem, lizałem i ssałem namiętnie Jej stopy. Wczułem się w to i chciałem kontynuować lecz Najwyższa Kapłanka rzekła:
- Na dzisiaj wystarczy, zeszła z tronu a jej miejsce zajęła Kapłanka, teraz proś Kapłankę aby rozsznurowała ci gorset i zrobiła demakijaż.
Teraz robiłem to samo ze stopami Kapłanki lecz krócej gdyż po chwili poprosiła a właściwie rozkazała abym przestał. Na jej twarzy malowało się zmęczenie. Zdjęła mi gorset wyjęła wkładki i rzuciła na łóżko, tak samo postąpiłem z pończochami.
- Jutro tu posprzątasz, rzekła Najwyższa Kapłanka, dzisiaj jeszcze tylko demakijaż i szybki prysznic, założyła szatę.
- Podejdź, Kapłanka nasączyła płatek kosmetyczny.
Demakijaż zajął trochę czasu, mimo że Kapłanka cały czas była naga i nic nie krępowało jej ruchów.
- Lakier zmyję ci jutro, ziewnęła.
- Jak sobie życzysz Kapłanko.
Wzięliśmy prysznic, wszyscy a może wszystkie po kolei, oczywiście według hierarchii, najpierw Najwyższa Kapłanka, ja na końcu. Gdy wyszedłem z kabiny Kapłanki otworzyły kufer i podały mi ubrania.
- W pełni na to zasłużyłeś, rzekła Najwyższa Kapłanka, ale już nie opłaca ci się ubierać.
Najwyższa Kapłanka wyszła majestatycznie w szacie, Kapłanka i ja nago trzymając okrycie. Już po wyjściu ze Świątyni nie mogłem się powstrzymać, padłem na kolana przed Kapłankami i spytałem:
- Skąd u Kapłanek taki pomysł?
- Mamy fantazję, kosztowało mnie to fortunę ale było warto, powiedziała pani Lidia
- Już nie jesteśmy w Świątyni, zwracaj się do nas normalnie, rzekła Dominika.
- Słuszna uwaga, dodała jej mama.
Rozeszliśmy się do pokoi. Zasnąłem bardzo szybko. Obudziłem się wcześnie rano i nie byłem pewny czy to wszystko wydarzyło się naprawdę czy tylko mi się śniło. Jedynie lakier na paznokciach skłaniał się do drugiej opcji. Leżałem jeszcze przez chwilę odtwarzając w myślach wczorajszy wieczór. Wstałem i cichutko poszedłem do łazienki, umyłem się ubrałem i udałem do kuchni zrobić kawę i śniadanie. Kiedy Panie wstały posiłek był już gotowy. Przy śniadaniu wymieniały znaczące spojrzenia:
- Szkoda że się już ubrałeś, powiedziała wesoło Dominika.
- Wolałabyś abym jadł w koszuli nocnej?
- Nie o to chodzi, pamiętasz że masz jeszcze posprzątać Świątynię?
- Oczywiście że pamiętam.
- Ale nie myślałeś że będziesz sprzątał w męskich ubraniach? spytała Pani Lidia.
- O tym nie pomyślałem.
- Zjemy i pójdziemy cała trójką, podsumowała mama Dominiki.
Również i tym razem rozebrałem się i złożyłem ubrania w kufrze. Pani Lidia wręczyła mi strój różowego królika, była to sukienka mini, opaska z uszami, białe pluszowe bransolety i biały pluszowy naszyjnik. Pomogła mi się ubrać, pomalowała usta na różowo i powiedziała;
- W tym stroju będziesz sprzątał Świątynię, a na początek zrób nam dwa drinki, odkurzacz jest tam, pokazała kolejną zabudowaną szafkę. Przyrządziłem drinki i wziąłem się za sprzątanie. Przykładałem się do pracy, starałem się wykonać powierzone mi zadanie starannie. Gdy już chowałem odkurzacz Pani Lidia zadała mi pytanie:
- Czy dobrze posprzątałeś Świątynię?
- Tak, Najwyższa Kapłanko.
- Podczas sprzątania nie musisz się do nas formalnie zwracać, powtarzam pytanie: Czy dobrze posprzątałeś Świątynię?
- Tak Pani Lidio.
Pani Lidia zrobiła dwa kroki do przodu, pochyliła się i podniosła pyłek
- A to co?, podsunęła mi palec pod nos.
- To tylko mały pyłek, powiedziałem niepewnie.
- A to? teraz Dominika pokazała mi kurz na palcu.
- Widocznie odkurzacz słabo ciągnie, powiedziałem pokornie.
- Odkurzacz jest nowy chyba to zauważyłeś, a więc?
- Bardzo przepraszam, padłem na kolana, starałem się...
- Nie tłumacz się, zostaniesz ukarany, powiedziała Pani Lidia.
Dominika wyjęła skórzana packę, miałem wrażenie że wszystko zostało ukartowane.
- Na kolana, łapki na podłogę, wypnij tyłeczek, szybko wydawała mi polecenia które równie szybko wykonywałem. Podwinęła mi sukienkę a Pani Lidia uderzyła mnie dosyć mocno pięć razy.
- Podziękuj za otrzymaną lekcję.
- Dziękuję, Pani Lidio.
- A teraz jeszcze raz posprzątaj, tylko porządnie.
- Oczywiście Pani Lidio.
Włączyłem odkurzacz i skupiłem się na sprzątaniu aby nie myśleć o piekących pośladkach. Jeszcze nigdy tak długo nie odkurzałem, Panie popijały drinki i ubawione patrzyły na mnie. W końcu Pani Lidia powiedziała:
- Dobra, na dzisiaj starczy, schowaj odkurzacz i chodź do nas, Dominika zmyje ci lakier.
Wykonałem polecenie, Dominika wskazała mi fotel, usiadłem, tym razem mnie nie wiązały. Jak już mi zmyła lakier u rąk zabrała się za paznokcie u nóg.
- Z nóg nie zmywaj, proszę.
- Jak sobie chcesz, tylko uważaj.
- Na co?
- No nie wiem, na przykład nie idź tak na basen, roześmiała się.
- A zauważyłeś że przyszedłeś w dziurawych skarpetkach, dodała Pani Lidia?
- Naprawdę, nie zwróciłem uwagi, powiedziałem lekko zmieszany.
- A więc, usuwamy lakier czy nie? spytała Dominika.
- Mimo wszystko zostaw.
- Ale pamiętaj, jak będziesz wracał, jedź bezpośrednio do siebie a pierwsze co zrobisz w domu, zmienisz skarpetki na takie bez dziur. Chyba masz takie? zaśmiała się
- Sprawdzę a dziurawe zaszyję.
- Chciałeś powiedzieć zaceruję.
- Mogę Paniom zadać pytanie? zmieniłem temat.
- Wal śmiało, pozwoliła Pani Lidia.
- Jesteście tylko dwie a na kufrze na ubranie jest pięć skobli czy docelowo ma być pięć Kapłanek?
- Jedna kłódka jest dla Magdy, twojej pierwszej feminizatorki.
- A dwie pozostałe?
- Coś taki ciekawy? Mam taką fantazję że będziesz służył pięciu Kapłankom. Tylko trzeba je starannie dobrać, wyjaśniła Pani Lidia.
- Dobra przestań fantazjować i się przebierz, Dominika sprowadziła mnie na ziemię.
Otworzyły kufer i podały mi ubranie, strój króliczka powiesiłem na rurze. Założyłem moje ubranie i opuściliśmy Świątynię.
- Chyba nie masz zamiaru tak wrócić do domu, powiedziała Dominika wymieniając ze swoją mamą spojrzenie.
- A co, znowu coś nie tak?
- A wiesz że masz szminkę na ustach? Obie parsknęły śmiechem.
- A tak na serio uważaj Piotrek, powiedziała Dominika z powagą.
Ocena:
Średnia: / 10 ( głosów)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz