Mikołaj. Sen Marty
/ 10Średnia ocena czytelników
*MartaAutor opowiadania
Licznik wyświetleń
PończochyRodzaj bielizny występującej w opowiadaniu
bardzo
krótkieDługość opowiadania

krótkie
- Przeszorowałem ci komin! - rzekł tubalnie i spoglądał lubieżnie, uśmiechając się z dwuznaczności tego co rzekł.
- Ach… Jam cnotliwa panna…
- Pewnie grzeszyłaś! Nie uchroniłaś swej czci niewieściej i cnoty... I dałaś jakiemuś chłopakowi!?
- Nnno takkk... Niestety... nie uchroniłam swojej czci... dałam...
- A zatem rózga! - był bezlitosny – podkasaj kieckę do góry!
Posłusznie wypięłam się i zadarłam spódnicę wysoko.
- Jeszcze wyżej! - zakomenderował tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Czułam, że chcę być bardzo uległa... Że bardzo tego chcę. Zarzuciłam spódnicę powyżej pupy. Wyjątkowo skąpe stringi, z białej koronki, nie osłaniały jej zbytnio...
- Auuaaa! Boli... - płaczliwym głosem demonstrowałam swą bezradność.
Kolejny świst.
- Ach! Auuuuuć!
Masowałam wypiętą pupę prowokacyjnie.
- Auuuuu! Moja biedna pupa... - biadoliłam.
- Sprawdźmy, jaka biedna...
Zaczął ją masować, ale tylko chwilę, wnet począł brutalnie macać.
- Ale duże dupsko! Pewnie po to, żeby dobrze amortyzowało podczas grzmocenia!
Ściskał tyłek jak w imadle. Jego palec zawędrował już do szparki.
- A jaka ciasna ta twoja piczka! - sapał. - Za jednym zamachem sprawdzimy amortyzację pupy i poradzę coś na tą ciasnotę.
Moje protesty na nic się nie zdały. Ciężki pastorał Mikołaja wylądował w mojej delikatnej dziurce. Był okrutny... Moje jęki w ogóle go nie wzruszały... A może... nawet dopingowały!
- Ho ho ho! - wykrzykiwał w rytm swych nielitościwie potężnych pchnięć!
Sekundował mu dzwoneczek przyczepiony do jego stroju.
- Czy będziesz.... już grzeczną... dziewczynką? - między sapaniami wysyczał.
Jego wielka broda szorowała mnie po szyi, plecach.
- Ochh.... Tak... Ojej! Będę... Aaaaaa! Grzeczną... Aaaaa! Aaaaa! Dziewczynką... Ochhhhh!
- Święty.... Ochhh! Mikołaju... Aaaaaaa! Aaaaaa! Błagam... Ochhh! Nie tak mocno... Auuuu!
Jednocześnie, czułam jakby uderzenia wielkich jąder o mój tyłek...
-Ho! Ho! Hooooooooooooo! Nie bój, nie bój dziewucha! Jeszcze jest Rudolf. Renifer! On też cię wy… chucha!!! - wierszykiem, śmiejąc się wykrzyczał Mikołaj.
- Błagam... nie....jesteś taki wielki...
- A zobacz jak wielki mam wór prezentów!
Obejrzałam się. W miejscu gdzie powinny być jądra, był wielki wór! To nimi obijał się o moją pupę!
- Zgadnij cycatko z wielkim zadkiem, co za prezent mam dla ciebie?! - pytał, nie przestając mnie dźgać pastorałem. Moje łóżko skrzypiało w niebogłosy, głośniej niż skrzypiący śnieg pod płozami sań.
- Aaaa... czy.... aaaaa! czy... to są... achhh! jakieś ciuszki...?
- Ach, ty przymilna dziweczko! Od razu wdzięczniej nadstawiasz zadka! Dla drogich, eleganckich fatałaszków dałabyś się wydupczyć i Rudolfowi i pozostałym reniferom!
Podniecona sytuacją, rozochocona prezentami-ciuszkami, cicho szeptałam.
- Tak... dałabym... dałabym...
- Obciągniesz im pyty?! Wpuścisz ich ogromne, futrzaste kutasy do swojej ciasnej kuciapy?
Jak w transie, pragnąc być uległą, zgadzałam się na pełne posłuszeństwo.
- No to się pomyliłaś. Prezentów mam dla ciebie wiele. I znacznie cenniejszych!
- Ojej! - moje myśli błądziły. "Może drogie suknie? futro?! Biżuteria???"
Nadstawiłam tyłka jeszcze wdzięczniej.
- Jestem twoja święty Mikołaju... Maltretuj mnie... zrób z moją cipką, co tylko zechcesz...
Pastorał świętego jakby napęczniał.
- No to zgaduj dzieweczko, co mam dla ciebie?
- Futro? - zapytałam nieśmiało.
- Futro, to będzie jutro! - zarechotał Mikołaj wpychając łapy pod bluzeczkę i przez czerwony biustonosz macając piersi.
- Powiedziałaś, że mogę zrobić z twoją piczą co zechcę, więc robię!
- Ten prezent, to drogocenna biała, jak śnieg i moja broda, życiodajna substancja. Najlepszy prezent, dla takiej, zgrywającej cnotę, dziewuchy!
- O Boże! - krzyczałam przerażona. Nie tylko perspektywą zbrzuchacenia mnie, ale i hektolitrami spermy wlewającymi się do mojej pochwy. Wydawało mi się, że jest tego wielka beczka.
- Ach ja biedna... co będzie, gdy zrobisz ze mnie mamusię?!!!
-Ho ho ho! - zahuczał Mikołaj. Będziesz miała małego Mikołajka! Ho ho ho! Ha ha ha!
Ocena:
Średnia: / 10 ( głosów)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Super
Uważam że większość opowiadań na tej stronie jest super.
Mam jedną sugestię, autor mogłby rozwinąć wątek ciąży. Bohaterka zazwyczaj zostaje zapłodniona. Może pojawi się w następnym opowiadaniu panienka z dużym brzuchem, w czarnych rajstopach i ultra któtkiej opiętej sukience którą posuwa wiekszość mężczyzn ze wsi. Mogłaby do tego nosić seksowne czarne botki
Prześlij komentarz