Pod opieką
/ 10Średnia ocena czytelników
*PantyhosefanAutor opowiadania
Licznik wyświetleń
RajstopyRodzaj bielizny występującej w opowiadaniu
krótkie
Długość opowiadania

- Bierz mnie - krzyczy wysuwając dolną szufladę i opierając na niej prawą nogę w czarnej szpileczce na drobnej stopie.
Kucam i przywieram do jej cipeczki. Gorącą, mokra od wypływających soków. Spijam każdą kroplę. Liżę, ssę wargi, wkładam jeden palec w jedną drugi w drugą dziurkę. Żona krzyczy... Kilka ruchów i ma orgazm. Osuwa się, nie może ustać na nogach. Sadzam ją na blacie przodem do mnie rozpinam spodnie i bez pardonu wchodzę w nią gwałtownie. Jest tak mokra, że przyjmuje mnie bez problemu. Zdejmuję jej buty, zarzucam nogi na szyję i walę jak oszalały. Całuję stopy, napawam się ich zapachem. Czuję, że szczyt jest blisko. Ostatnie pchnięcia, strzelam w niej salwą. Szczytujemy razem. Nie wychodzę. Pała nadal mi stoi gotowa na dalszy ciąg. Żonka każe mi wyjąć go. Zeskakuje z blatu, klęka i bierze go w usta. Językiem robi takie rzeczy, że aż mi nogi drętwieją. Jeszcze kilka ruchów i znowu orgazm. Tylko kilka kropel ale tego mi było trzeba. Zlizuje wszystko i poleruje kutasa do czysta. Moja Pani wstaje. Podnosi garderobę, wsuwa na swoje malutkie stópki szpilki, daje mi buziaka i idzie do łazienki. Podciągam spodnie, spoglądam w okno, a tam nasi goście. Pięć gęb przyklejonych do szyby. Myślałem, że spalę się ze wstydu. Czerwony jak burak otwieram drzwi. Witamy się. Ale przyjmują to wesoło.
- Brawo stary - mówi Jarek, mąż Magdy.
- Piękny pokaz - dodaje Magda i mruga do mnie okiem - aż pociekło mi po nogach - dodaje szeptem nachylając się nad moim uchem.
- Wejdźcie proszę, czujcie się jak u siebie - dodaję z przekąsem akcentując ostatnie słowo.
- Ale ty wyrosłaś - udało mi się wykrztusić.
- Cześć wujek - rzuciła mi się na szyję.
Pachniała tak świeżo, delikatnie... Z łazienki wyszła żona. Ubrana jak poprzednio.
- Chyba was pogięło - nie wytrzymałem - jak wy sobie to wyobrażacie? Przecież to dorosła prawie kobieta. Przynajmniej fizycznie - dodałem.
- My nie mamy doświadczenia - wtrąciła wreszcie żona.
- Poza tym gadaliście z Anką? A jak mi zwieje z domu do swoich kumpli albo co gorsza tu popadnie w takie towarzystwo? - próbowałem się ratować wymyślając na prędce czarny scenariusz.
- Mowy nie ma - dodałem po chwili
- Wujku zgódź się. Błagam. Będzie dobrze. Będę się słuchała was jak najlepsza córka - chlipała Ania i obejmowała mnie od tyłu za szyję. Czułem jak jej piersi rozlewają mi się po plecach.
- Damy radę - dodała żona.
- Nawaliłaś się tym winem? - zapytałem - jak damy radę, a szkoła a spać gdzie, przecież nie mamy dla niej nic, meble, biurko do nauki- wymieniałem.
- Kupimy - skwitowała żona - postanowione, zostajesz mała.
Mała, pomyślałem rżnąłbym ją jak świeży boczek...
- Czyli decyzja już zapadła tak? - dodałem zrezygnowany.
- Dziękuję wujku - Anka znów rzuciła mi się na szyję i obcałowywała głośnymi cmokami moje policzki a raz nawet w usta.
- Cioci podziękuj, bo to ona mnie na minę wpuściła - powiedziałem ale w duchu nawet zacząłem się cieszyć, będę miał córkę - pomyślałem.
- Ale pamiętaj, tu przy rodzicach ci obiecuję, raz podpadniesz i wracasz do domu bez żadnego tłumaczenia. Żadnych wyskoków, alkoholu i fajek.
- Tak jest wuju - przytaknęła gówniara, choć czułem, że to nie koniec niespodzianek - to ja pójdę po swoje rzeczy, daj ojciec kluczyki od auta.
O kurwa, to oni mieli to zaplanowane. O żeby ich... Już miałem wybuchnąć ale żonka chwyciła mnie za rękę w ostatniej chwili i poklepała mnie po dłoni.
- Od soboty o tym marzę - wyszeptała - jak zobaczyłam cię z ciocią za oknem gdy brałeś ją w kuchni - wstała zdjęła bluzkę i zobaczyłem wreszcie te cuda. Wielkie, ogromne piersi. Nie zwisy ale pełne z pięknie sterczącymi ku górze sutkami twardymi jak orzeszki. Usiadła na mnie okrakiem. Podniosłem się do nich i przywarłem jak niemowlę do matczynej piersi. Były tak cudownie miękkie ale i sprężyste. Całowałem je milimetr po milimetrze. Rękoma błądziłem po plecach. Schodziłem do dupci. Wciskałem palec to w cipeczkę to w kakaowe oczko. Podniosłem ją i obróciłem na plecy. Znów całowałem jej usta, szyję, piersi, brzuszek. Podniosła bioderka i zsunęła spódniczkę. Została w samych białych rajstopach z dziurką. Błądziłem po jej udach ustami omijając wzgórek łonowy. Do kolan, niżej do stóp. Były duże. Nie lubię takich. Trochę mi to przeszkadzało. Ale zabrałem się i za nie. Całowałem paluszki. Napawałem się ich cudownym zapachem. Lizałem podeszwę stopy. Widać było, że nikt wcześniej jej tego nie robił. Jęczała cichutko. Wciskała mi stopę w usta. W końcu powolutku zacząłem zbliżać się do jej łona. Rozszerzyła nogi i zobaczyłem ten ósmy cud świata. Pięknie wygolona, gładka, lśniącą od soczków i różowiutka. Przywarłem do niej i rozpocząłem taniec języka. Wiem, że robię to dobrze. Ania jęczała jak opętana. Dłońmi dociskała moją głowę aż brakowało mi tchu. W końcu wygięła się w łuk zaskowytała i zalała moje usta litrami soków. Wypiłem każdą kroplę. A każde dotknięcie mojego języka powodowało, że dostawała kolejnych skurczów. Leżała tak pode mną. Objęła mnie zaplatając ręce na moich plecach. Całowaliśmy się znów długo i namiętnie.
- Teraz moja kolej - powiedziała.
Wstała, kazała położyć mi się na plecach. Zsunęła mi spodnie, slipki i zabrała się za robienie loda. Z początku słabo jej szło. Moja żona to jednak mistrzyni... Ale po chwili nabrała wprawy i było dużo lepiej. Lizała go jak dziecko loda. Od dołu do góry i z powrotem. Poprosiłem ją żeby położyła się na mnie w pozycji 69. Znów miałem jej różowe płatki przed oczami. Gdy tylko dotknąłem je językiem opadła na mnie całym ciężarem. Widok cipeczki, kakaowego oczka i dotyk nylonu sprawił, że za chwilę dojdę jej w ustach. Wyczuła to. Zwolniła. Teraz tylko trzymała go w ręce i dmuchała delikatnie na żołądź. Jednak profesjonalistka, pomyślałem. Ja ciągle lizałem jej myszkę i annusa. Wkładałem palec do jednej, potem drugiej dziurki, a na końcu do obu jednocześnie. Czułem pulsowanie. Było mi cholernie niewygodnie a ona do tego zaczęła znów dochodzić nie puszczając mojego kutasa, czym delikatnie sprawiała mi ból szarpiąc go we wszystkie strony. Doszła. Zeszła ze mnie.
Ocena:
Średnia: / 10 ( głosów)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz