Spaczony Kazimierz
/ 10Średnia ocena czytelników
*Chory UmysłAutor opowiadania
Licznik wyświetleń
RajstopyRodzaj bielizny występującej w opowiadaniu
średnia
długośćDługość opowiadania

długość
- Witaj – rzekł szarmancko Kazimierz, wręczając jej kwiaty.
- Hej – rzuciła mu się na szyję, przyciskając biustem do jego klatki piersiowej bukiet kwiatów, których jeszcze nie zdążyła wziąć.
Objął ją jedną ręką, a po chwili przytulania, kiedy już się oderwała, podał jej kwiaty.
- Dziękuję! – ucieszyła się. – To takie miłe… Żaden facet nie był nigdy dla mnie taki miły… A ty… zawsze przynosisz kwiaty i jesteś taki… kochany…
Kazimierz z początku poczuł ukłucie zazdrości, które nachodziło go zawsze, kiedy jego kochanka mówiła o innych facetach, lecz gdy usłyszał, że jest „taki kochany”, zrobiło mu się niezmiernie miło i ciepło na sercu.
- Siostrzyczko… - zamruczał namiętnie.
- Czekałam już, kiedy zadzwonisz. Długo się nie odzywałeś, czułam się tu samotna…
- Przepraszam, ale wiesz… Żona…
- Echhh, ta twoja żona… Od początku byłam wściekła, że się z nią żenisz… Ja ci nie wystarczałam? – spytała z wyrzutem.
- Nie wałkujmy tego znowu. Wiesz przecież, że nasza relacja nie jest normalna. Chciałem to zakończyć – odparł, usprawiedliwiającym tonem.
- Czemu?
- Jesteśmy rodzeństwem! Przecież to chore, co robimy...
- Ale przyjemne…
- Nie da się zaprzeczyć. Jestem od ciebie uzależniony, nie mogę bez ciebie żyć… Te dwa lata, kiedy się nie spotykaliśmy… To był najgorszy okres mojego życia – zwierzał się Kazimierz, jeszcze mocniej przytulając do siebie siostrę.
- Dla mnie też. Byłam cholernie zazdrosna. Ja, specjalnie dla ciebie, nigdy nie wyszłam za mąż – w głosie Sabiny znów dało się słyszeć wyrzut.
Kazimierz puścił ją, aby nalać wina.
- Ale kilku gachów miałaś… - przypomniał, polewając.
- Tak, wtedy, kiedy ty pieprzyłeś się z żonką – słowo „żonką” wypowiedziała bardzo sarkastycznie i drwiąco. – To co, ja miałam być wtedy sama i czekać, aż jaśnie pan zechce wrócić?!
- Spokojnie – rzekł Kazimierz, podając siostrze lampkę wina. – Przecież nie chcemy się kłócić. Już to wałkowaliśmy. Bardzo cię przepraszam za przeszłość, ale tłumaczyłem ci, że uważałem nasz związek za spaczony, było mi wstyd i chciałem to zakończyć. Teraz żałuję, gdybym mógł cofnąć czas, całe życie spędziłbym z tobą – mówił czule.
- Wiem – odparła Sabina, po czym obydwoje napili się wina i zbliżyli do siebie twarze.
- Wiesz, że żona w ogóle mnie nie kręci – szeptał Kazimierz. – Nigdy, żadna kobieta, oczywiście oprócz ciebie, mnie nie rajcowała… Jak pieprzyłem się z żoną, to myślałem cały czas o tobie. Tylko dlatego w ogóle mi przy niej stawał…
Pocałowali się delikatnie i z czułością, po chwili znowu, mocniej. Sabina przyssała się do wargi brata i mocno go objęła. On położył swoją dużą dłoń na jej głowie i gładząc ją czule, przyciskał jej twarz do swojej. Jego penis był już sztywny, tak, jak nigdy nie zdarzało mu się z żoną. Poczuł na nim dłoń Sabiny, która mocno nań naciskała. Kazimierz oddychał coraz szybciej. Oderwał twarz od siostry, włożył jej ręce pod bluzkę i brnąc nimi w górę po skórze jej bioder, popatrzył na nią rozmytym wzrokiem.
- Moja siostrzyczka… - wydyszał.
Cmoknęła go w kącik ust i wciąż pieszcząc jego krocze, próbowała rozpiąć mu rozporek. Drugą dłoń wsunęła mu pod koszulę – tak, jak on jej – i gładziła delikatnie jego tors. Patrząc sobie czule w oczy, dotykali się wysuniętymi językami i lizali się wzajemnie po twarzach, dłońmi obmacując się coraz namiętniej. Kazimierz pieścił biust Sabiny przez materiał stanika, podczas kiedy ona, uwolniwszy jego przyrodzenie, smyrała je delikatnie jednym palcem. W powietrzu roznosił się odgłos podnieconego sapania obydwojga rodzeństwa, które zaczęło powoli pozbywać się ubrań.
- Zwróciłeś uwagę, jakie mam rajstopy? – spytała Sabina.
Kazimierz oderwał się od jej piersi i powoli spojrzał w dół, na nogi swojej siostry. Uśmiech przebiegł przez jego usta.
- Mmm… Te ode mnie… Uwielbiam je… - mruczał.
Obydwie dłonie umieścił na udach siostry i napawał się ich obmacywaniem. Wkrótce zadarł w górę spódniczkę i patrząc pomiędzy nogi siostry, pod rajtuzami ujrzał żółte, kuse majteczki. Pochylił się, ucałował pierś swojej kochanki, po czym zszedł ustami niżej, na jej brzuch, pępek, aż dotarł do krocza, które namiętnie lizał przez rajstopy. Sabina rozłożyła leniwie nogi i zaczęła pojękiwać. Kazimierz po chwili poczuł ucisk na swoim penisie. Kątem oka zerknął w dół – to Sabina stopą masowała jego sterczącego członka. Aż stęknął z zadowolenia. Chwilę tak robili sobie nawzajem dobrze – Kazimierz liżąc krocze siostry, a ona ugniatając stopą jego penisa. Następnie Kazimierz wyprostował się i wziął stópkę Sabiny w obydwie ręce. Pieścił ją czule acz namiętnie, podnosząc powoli do góry. Po chwili przystawił ją sobie do twarzy, mocno wciągnął powietrze w nozdrza i umieścił drobne paluszki siostry w swoich ustach. Z lubością lizał zadbaną stopę kobiety, okrytą seksownym materiałem rajstop, dłońmi pieszcząc w tym czasie jej łydkę. Sabina w zamian postawiła drugą stopę na jego członku i wznowiła masaż.
- Uwielbiam twoje stopy… I te rajstopki, mmm… - seplenił Kazimierz z nóżką siostry w ustach, na co ona z wesołą miną wepchnęła mu nogę jeszcze głębiej do ust. Kiedy Kazimierz wylizał dokładnie obydwie stopy siostry, zaczął brnąć rękoma w górę jej łydek, przez kolana, uda, aż do żółtych majtek. Pomasował cipkę przez materiał, po czym wcisnął palec w miejsce, gdzie wyczuwał dziurkę. Zagłębił się w nią odrobinę, wraz z majtkami i rajstopami. Wyczuwał przez nylon wydzielającą się z siostry wilgoć i bijące od niej gorąco. Kiedy on obydwiema dłońmi majstrował przy jej kroczu, ona wzięła jego purpurowe już przyrodzenie między swoje stopy i zaczęła go nimi onanizować. Długo Kazimierz nie wytrzymał i poczuł zbliżający się szczyt. Zabrał więc nogi siostry i szybkim ruchem rozerwał jej rajstopy. Chciał, aby jego penis nieco ochłonął, by jak najbardziej wydłużyć te piękne chwilę. W tym czasie położył głowę na kroczu siostry, zębami przesunął majtki w bok i przejechał językiem wzdłuż rozpalonej, gładziutkiej i wilgotnej szczelinki. Sabina aż zapiszczała z rozkoszy. Jakąś minutę Kazimierz pieścił językiem jej czułe miejsce, doprowadzając ją do obłędu, po czym oderwał się i przysunął się do siostry. Uklęknął pomiędzy jej rozłożonymi nogami, potarł palcem cipkę, a drugą ręką sięgnął do kieszeni, by wyjąć z niej prezerwatywę. Sabina zobaczywszy to, rzekła:
- Dziś możemy bez… Mam dni niepłodne…
Mężczyzna uśmiechnął się, schował kondoma z powrotem i zsunął sobie spodnie do kolan. Złapał się za członka. Położył się na siostrze i patrząc się jej w oczy, ręką na oślep wprowadzał penisa do jej pochwy. Obydwoje dyszeli ciężko. W końcu Kazimierz wszedł w gorącą cipkę i zaczął na nią napierać, głaszcząc siostrę czule po twarzy. Kiedy dobił do końca, Sabina wydała z siebie głośny jęk, po czym obydwoje zaczęli się wolno poruszać w przód i w tył. Wciąż patrzyli sobie z miłością w oczy, głaszcząc się i pieszcząc. Ich biodra chodziły coraz szybciej w przód i w tył, a spojrzenia coraz bardziej się rozmywały.
- Kocham cię, Sabinka… - jęczał Kazimierz. – Moja kochana siostrzyczkaaa… aaaaach…
- Ja też ciebie kocham – sapała. – Jeszcze mocniej, niż ty mnie.
Kazimierz zsunął koronkowy stanik i przyjrzawszy się sterczącym brodawkom siostry, chwycił obydwie piersi w dłonie i zaczął zapamiętale je ugniatać i wykręcać sutki. Sabina gładziła go po torsie.
- Ja pierdolęęę… - zasyczał w pewnej chwili Kazimierz, ściskając z całej siły cycki Sabiny i zamierając bez ruchu.
Jego usta wykrzywiły się w grymasie rozkoszy a powieki zacisnęły się mocno. Sabina poczuła w sobie potężny wytrysk brata, który miło łechtał wnętrze jej napalonej cipki. Jeden strzał, drugi, trzeci… Do tego oblicze brata, tak podniecająco wykrzywione… Zawsze cholernie działał na nią widok twarzy brata podczas orgazmu. To wszystko niemal doprowadziło także ją. Kazimierz już skończył i odetchnął głośno. Sabina nie pozwoliła mu z siebie wyjść – złapała go za pośladki i mocno przycisnęła jego krocze do swojego. Zaczęła jeszcze mocniej podrzucać miednicą, aż w końcu również krzyknęła, oplotła mocno brata nogami i wbiła paznokcie w jego pośladki. Przeżyła piękny orgazm – taki, jakie zdarzały jej się za dawnych czasów. Oddychając szybko i płytko, jakby po przebiegnięciu długiego dystansu, leżała tak jeszcze jakiś czas, nie wypuszczając brata z objęć. On rozluźnił się już i legł na niej całym ciężarem swojego ciała. Następnie położyli się bokiem do siebie, ledwo mieszcząc się na kanapie, i chwilę jeszcze czule się całowali i pieścili. Następnie Kazimierz usiadł, jego siostra zrobiła to samo. Objął ją, spojrzał na jej krocze, z którego leniwie wyciekało jego nasienie i pogładził szczelinkę.
- Przepraszam – rzekł.
- Za co? – zdziwiła się Sabina.
- Że ci podarłem rajtuzy… - spuścił głowę. – Będę musiał je odkupić…
- Ha ha ha – roześmiała się Sabina. – Trzymam za słowo. Może teraz chciałbyś mnie w czerwonych? Ostatnio podobają mi się czerwone…
Kazimierz uśmiechnął się i poczuł ponowne podniecenie, wyobrażając sobie swoją siostrzyczkę w czerwonych rajstopach.
- Da się załatwić – rzucił zawadiacko, po czym wstał i zaczął się ubierać. – To będę już leciał, bo jeszcze żona zacznie coś podejrzewać, że mnie tak długo nie ma po pracy.
- A niech sobie podejrzewa, małpa jedna – żachnęła się Sabina.
Kazimierz usiadł jeszcze obok Sabiny, która wyglądała uroczo ze zmierzwionymi włosami, piersiami na wierzchu i rozdartymi w kroku rajstopami. Strasznie podobała mu się myśl, że to on ją tak urządził… Nim wyszedł, rodzeństwo dopiło jeszcze nalane wino i porozmawiało chwilę, wspominając dawne czasy.
Ocena:
Średnia: / 10 ( głosów)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
nudne
Prześlij komentarz